niedziela, 6 kwietnia 2014

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 5.

-Może zostaniesz? Co będziesz się włóczyć po nocy.
-Jeśli tak pragniesz mojej osoby.
Jestem ciekawa kto wychował tego bachora. Ja tu grzecznie się go pytam, a ten musi coś dodać od siebie. Razem z Harrym weszliśmy do salonu. Chłopak obserwował każdy zakamarek domu. Przeszliśmy do kuchni. Podałam loczkowi szklankę z piciem. Hazza cały czas łaził za mną i nie dawał spokoju. Myślałam, że zaraz go zaknebluje. Zaprowadziłam do pokoju gościnnego. Dałam mu pidżamę mojego brata (której nie nosił). Miałam wreszcie spokój od jego przechwałek. Poszłam wziąć szybki prysznic i pójść spać. Cały czas męczyło mnie pytanie czy on mieszka z Justinem. Jus też mieszka 6 ulic z tond. Usnęłam z pytaniem, na którego nie mam odpowiedzi. Obudziłam się, przez mojego braciszka. Kiedyś uduszę go za te szturchanie.
-Wstawaj za godzinę nasz zajęcia.
Sobota o 10 rano zajęcia z tańca. Wstałam przebrałam się. Zeszłam na dół z torbą na ćwiczenia.
-Nie zapomniałaś o czymś.
~Harry!~ Pierwsza myśl jaka mi przyszła.
-Telefon. Nie dostałaś go na urodziny, żeby leżał.
~Boże czasem myślę kiedy w końcu dostanę zawału.~ wzięłam z ręki brata telefon i wyszłam z domu. Zajęcia szybko zleciały. Cztery godziny tańczenia... Wracając z zajęć z koleżanką, wstąpiłyśmy do paru sklepów następnie do parku. Siedziałyśmy gadałyśmy i plotkowałyśmy, jak większość dziewczyn.
Wracając do domu jakaś dziewczyna z kwiaciarni na przeciwko mojego bloku zatrzymała mnie. Wręczyła mi bukiet kwiatów. Do tulipanów czepiona była mała karteczka.
"Nie długo się spotkamy. Czekam zniecierpliwieniem. xx"
-Chłopak poprosił, żeby pani zobaczyła sms'y w telefonie.
Czasem to mam dość mojego życia. W końcu weszłam do domu. Brat poszedł do pracy. Wiec zostałam sama. Wzięłam do ręki telefon;
"2 nie odebrane wiadomości".
Pierwsza od Hazzy:
"Dzięki za przechowania mojej osoby. xx
P.S. Mogłaś ostrzec przed bratem, nie ładnie."
Druga od nie znanego numeru:
"Ktoś u ciebie nocował? Brat o tym wie? Widzę, że jesteś niegrzeczna. Też tak będę postępował."
Uśmiałam się ma trzy wieki. Zapisałam numer pod Zboczeniec. Wzięłam szybki prysznic. Była 19 więc postanowiłam obejrzeć wiadomości. To co zawsze nudy... Jakiś gang grasuje w okolicy. Nie zdziwiło mnie to. Moje osiedle może nie jest bezpieczne, ale za to śliczne. Po drugie umiem o siebie zadbać.
Zrobiłam kolację dla brata. Włączyłam laptopa, Skype i gadałam z Gem. Opowiedziałam jej o tym "zakochanym" we mnie tajemniczym chłopaku. Tylko Gemma o nim wie. Jak zawsze martwi się na zapas. Konferencje przerwał mi dzwonek do drzwi. Zobaczyłam...
-...

____________________________________________________________
Hej. Spróbuję dodać kolejny rozdział nie długo.
Nadrobić trochę, dodawać systematycznie.
Mam nadzieję, że się nie obraziliście. xx
P.S. następny rozdział będzie dłuższy o wiele
(pisałam do na telefonie więc nie szalałam ]:  ).



niedziela, 16 marca 2014

Uwagi?

Możecie do mnie pisać swoje uwagi przez inne stronki lub raz na miesiąc w ostatni dzień miesiąca dostępne będą komeraże.
Do następnego rozdziału.
xx

Rozdział 4. 3/3

-Chciałem wam przedstawić moją kuzynkę, Selene.
Gdy to usłyszałam mój drink staną mi w gardle. Gdy już doszłam do siebie zaczęłam się śmiać. Tak, trochę głupio to wyglądało.
-Jakoś nie pamiętam, żebyś miał kuzynkę. -No to teraz lokaty mu pojechał.
-Widocznie nie kręcisz się dobrze w moich kręgach rodzinnych. -Justin objął swoim opiekuńczym ramieniem dziewczynę.
-To nie jest żadna kuzynka. -Wyszeptał mi na ucho pan H.
-Wiem. I to jest właśnie mój problem. Wiem więcej niż inni. Wiem coś o niej. Przepraszam o nich. -Podkreśliłam ostatnie słowo, żeby upewnić się, że zrozumie. Wstałam z kanapy. Obeszłam ich i położyłam ręce na ich ramionach i powiedziałam.
-Szkoda, że jesteście rodziną bo była by z was piękna para.
Wszystkich wcięło, nie wiedzieli co się kroi.
-Jeden jeden, kuzynie. Albo braciszku no bo wiesz, jak koleżanka jest kuzynką to ja kim? -Harry idąc za mną, omijając Jusa. Wygarnął mu z triumfalnym uśmieszkiem.
Impreza już się kończyła. Spokojnie mogłam iść do domu. Zakładając kurtkę zobaczyłam jak Harry bije się z myślami czy ma mnie odprowadzić. Miał to wypisane na twarzy. Gdy już otwierał usta, przerwałam mu.
-Jak chcesz, kurtkę zostawiłeś przy barze.
-Okej. Zaraz wracam.
Chłopak zniknął mi z oczu jak tylko wszedł do jednego z pokoi. Wyjęłam telefon i napisałam do Gemm, że idę do domu.
-O co ci chodzi?! -Nagle coś szarpnęło mnie za ramię i przyparło do ściany. Spojrzałam mu w oczy.
-Widziałam was w pokoju. Jak graliście w skrable nie chciałam przeszkadzać. -Brunet widać zdenerwował się. Zacisnął mi ręce tak, że krew mi nie dopływała do palców. Nagle Juju coś odepchnęło ode mnie. Przede mną stał trochę zdenerwowany Harry.
-Zostawić cię na chwilę samą.
-Dziękuję Hazz.
-Spoko.
-Hazz? -Justin stał z wyrazem twarzy "że co?!".
Razem z Hazzą obeszliśmy Jusa. Szliśmy w kierunku mojego domu. Cały czas czułam obce spojrzenie na sobie i to nie był wzrok lokatego. Gdy już doszliśmy do domu spytałam.
-Daleko mieszkasz? -Wiem żałosne ale..
-6 ulic z tond.
-Może...

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 4. 2/3

Justina z brunetką całujących się na łóżko. Raczej wiadome do czego się zabierali. Mimo, że miałam promile udało mi się bez szelestnice zamknąć drzwi. Szłam korytarzem w stronę balkonu. Ludzie stali wokół mnie ale ich nie rozpoznawałam przez za szkliwione oczy. Stojąc już przed drzwiami na dwór ktoś złapał mnie za ramię. Nie odwróciłam się nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, sprzeczać, czy cokolwiek. Z moich oczu wypłynęły łzy, dzięki czemu polepszyła mi się trochę widoczność. Zobaczyłam burzę loków za mną. Z nadzieją, że to jakiś koleś w innej klasy odwróciłam się. Niestety ale musiał to być on. Ubrany w koszulę w serca i czarne spodnie. Stał przede mną pan Harry Siyber.
-Aż tak się stęskniłaś?? -Kolejne łzy spływały.- Hej. Znowu coś ja? O czym zapomniałem.
-Boże. Po prostu się zamknij. Proszę.
-Aha. Czyli jeszcze nic nie zrobiłem? To ko. -Spiorunowałam go wzrokiem.- A sory. Miałem się zamknąć. Ok. Dobra od teraz.
Stanęłam tyłem do niego i wpatrywałam się w szklane drzwi. Za to on stanął za mną ale bardziej z prawej strony. Wpatrywałam się w drzewa znajdujące się za szybą. Zerknęłam na jego odbicie. Oczy miał przyklejone do mnie. Jestem ciekawa ile czasu się tak na mnie gapił. Zresztą co mnie to obchodzi.
-Nic nie zrobiłeś.
-Aha. -Spojrzałam na niego, a a jego oczy były wklejone we mnie.
-Co powiedziałam?
-Aha.
-Harry słuchasz mnie.
-Tak. Nie. Nie wiem, a co.
-Nic nie zrobiłeś. Mam małe problemy. -Zrobił swój uśmiech przez którego inne laski z szkoły już by jęczały.- Ugh, ogarnij się.
-No co?
Poszłam z powrotem do barku. Uśmiechnęłam się do Liam'a. Odwzajemnił to. Następnie spojrzał nade mną. Odwróciłam się zobaczyłam burzę loków. Usiadł na krześle obok mnie. Chłopak chciał wyciągnąć ode mnie mój problem, ale nic nie powiedziałam. Mówiłam wszystko, żeby mu nie zdradzić jak mój były najlepszy przyjaciel zaczyna grę wstępną. Harry okazał się nawet fajnym chłopakiem jak nie próbuje się wyróżnić. Moja paczka siedziała w koncie pokoju. Razem z Haroldem, zza moim pozwoleniem, usiedliśmy na fotelu, który się tam znajdował. Wszyscy skanowali go wzrokiem. Powiedziałam tylko ,,Nie tym razem". Każdy wrócił do swoich rozmów. Parę minut później. Do pokoju wszedł. Justin z brunetką. Jak sądzę patrzyłam na nich wzrokiem "Zabiję ciebie jak cię spotkam na ulicy." Juju podszedł do nasze go siołu, uśmiechnął się do mnie i powiedział.
-Chciałem wam przedstawić...


Taki ze mnie cham. xD Spróbuje
napisać coś jeszcze jutro. :-) Ale
nie obiecuję. Miłego tygodnia sis.
Przepraszam, że tak mało. Jak zwykle.
Pozdrawiam, kocham. :-*
xx

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 4. 1/3

Jak najszybciej trafiłam do domu. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, makijaż i tylko ciuchy. Po długim rozmyślaniu wybrałam to:
Zbliżała się 20.30. Nigdy nie przychodziłam na początek imprezy. Początki się nudne, dopiero się rozkręcają. Przychodząc 30 min po rozpoczęciu ludzie mają w sobie już mały promil więc nie zwracają uwagi jak bardzo upity jesteś. To jest mój sposób na uratowanie swojej reputacji. Doszłam na 20.40. Impreza urodzinowa już się zaczęła. Większość tańczyła. Reszta piła albo "tańczyła". Jeżeli można to nazwać tańcem, a nie macaniem. Parę osób jeszcze na fotelu i oglądali resztę. Podeszłam do stołu z "napojami". Wypiłam dwa drinki i poszłam jeszcze trzeźwa do barmana. Był to brunet, lekko uniesione i rozczochrane włosy. Przepiękne brązowe oczy. Usiadłam przy barku i gadałam z kolesiem. Tak spędzam połowę imprezy. Księżniczka szkolna musi zostawać do końca imprezy jeśli wyjdzie wcześniej ma po prostu przesrane. A więc około dwie i pół godziny spędziłam z chłopakiem o imieniu Liam. Wymieniliśmy się numerami, ale i tak nic z tego nie będzie. Po prostu człowieczek, z którym można poimprezować. Poszłam jednak poszukać swoich znajomych. Na parkiecie była Gem z  Dodo i Matt. Na fotelu Max i Lexi. Poszłam do holu odpocząć. Jednak to był zły pomysł papierosy, trawka i alkohol mieszały swoje zapach. Miałam ochotę się zrzygać. W poszukiwaniu łazienki zaglądałam do pokoi. Zaglądając do jednego z pomieszczeń zobaczyłam...


Napisze dalszą część jutro obiecuje.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Pozdrawiam. xx